sobota, 10 października 2015

Piękna Helena.

W crossficie, jak tornada, imionami kobiet nazywane są workouty: Helen, Angie, Fran - zestawy ćwiczeń w kilku seriach. "Helen" to 3 serie po 12 podciągnięć na drążku, 21 swingów kettlem o wadze 28kg i 400 m biegu. Na czas. Od pewnego czasu z zafascynowaniem oglądam The Crossfit Games - amerykańskie mistrzostwa najlepszych zawodników crossfitu. Jest to kilka dni ciężkich ćwiczeń wytrzymałościowo-gibkościowo-siłowych, w czasie których wyłaniani są najlepsi. Po morderczych kilku seriach np drążka, roweru, martwego ciągu, bez chwili na odpoczynek, dowiadują się, że teraz burpee z przeskoczeniem przez płot, wdrapanie się po linie i serie przysiadów ze sztangą - 1-2-3-go! To niesamowite ile człowiek jest w stanie znieść fizycznie. Przeczytałam książkę Richa Fronninga - czterokrotnego mistrza tych zawodów, opisywał swoje pierwsze zawody, gdy był na prowadzeniu po kliku seriach, gdy dostali ostatni workout - właśnie burpee z płotem i 3 razy lina - nie umiał wejść po linie, stał bezradnie przyglądając się innym, którzy go mijali w klasyfikacji, wreszcie wszedł bez użycia nóg - co jest ogromnym nadużyciem energetycznym, jeśli w perspektywie masz jeszcze kilka serii tej liny. Ręce już go nie utrzymały przy schodzeniu - spadł uderzając głową w wiadro z magnezją. Znów próbował, ześlizgując się i paląc dłonie liną.
Regułą jest, że nie wszystkie ćwiczenia są wcześniej wiadome, zawodnicy dostają info co jest do zrobienia już na stadionie.Więc ta niewiadoma jeszcze podnosi adrenalinę zawodów. Pewnego roku uczestnicy zostali przewiezieni autobusami do Camp Pendleton - amerykańskiej siedziby marines i poinformowani, że czeka ich rodzaj triathlonu - pływanie z płetwami w morzu, górski rower i bieg górski. To nie były duże odległości, ale dla ludzi, którzy bardziej jednak pracują siłowo, to była mordownia. A to był tylko jeden z dni zmagań.Widać było, jak prowadzenie objął były zawodnik pływacki, w morzu szło mu najlepiej. Potem była jazda rowerem po okolicznych pustynnych wzgórzach, w piaszczystych miejscach zawodnicy po prostu brali rower pod pachę i szli pieszo.Ostatnim etapem był bieg górski - tu już dużo było spaceru, upał nie sprzyjał dużej masie mięśniowej. Największe wrażenie jednak zrobiły na mnie zawody w targaniu worków z piaskiem ciężkich-jak-cholera. Najpierw dziewczyny musiały znieść z korony stadionu 8 worów nie wypełnionych na full piaskiem, więc punkt ciężkości nieustannie wędrował, przerzucić je przez bandę,  zeskoczyć, załadować na taczkę, która też na lekką nie wyglądała, przejechać na drugą stronę  płyty, wrzucić je przez bandę - i tu był cały szkopuł, bo banda jest dość wysoko, taki wór musisz unieść na głowę, by go przerzucić a ręce  mdleją. Lub podłożyć sobie kilka worków i po nich wchodzić, ale co potem z ostatnim workiem..przerąbane miały dziewczyny (zresztą faceci też), którzy nie grzeszyli wzrostem. Gdy już się uporały z wrzuceniem, musiały same przeskoczyć bandę i wtargać te wory na górę. A upał lał się z nieba, gdy już ktoś wciągnął ostatni wór na górę padał jak mucha.
Czytam  teraz "Biegacza niezłomnego" - o korzyściach treningu CrossFit Endurance, opracowanego przez autora, Briana McKenziego. Chodzi o zwrócenie większej uwagi u biegaczy własnie na ćwiczenia siłowe, i to nie te w siłowni na maszynach, lecz właśnie crossfitowe. Dają siłę, giętkość, wytrzymałość, zwiększają ruchomość w stawach. Szczególnie w biodrach, które u większości ludzi, nawet biegaczy, są zapomnianą częścią ciała. według Kelly'ego Starretta, fizjoterapeuty zajmującego się crossfitem, przyczynami większości kontuzji są ograniczenia ruchomości w ciele, ale nie zaleca rozciągania, lecz właśnie przysiady ze sztangą, gumy, piłki lacrossa do rozlepienia ściągniętych tkanek. Przede wszystkim zwiększenie mobilności i wzmocnienie ciała, do czego crossfit się idealnie nadaje.
Wcześniej, gdy się pojawiła ta moda  u nas na zajęcia crossfitu, trochę się z tego podśmiewywałam. Mówiłam, że mam darmowy crossfit w domu, bo mam drewno do porąbania, 2 tony węgla  do wrzucenia do garażu, wożenie ziemi taczką i td. Ale miałam okazję w pracy poznać zasady tej gry i jestem za, bo nie polega to tylko na bezmyślnym pakowaniu mięśni, lecz uelastycznia i wzmacnia całe ciało,głównie mięśnie głębokie, daje koordynację i jednocześnie te ćwiczenia są techniczne, więc pracuje mózg, układ nerwowy i torowanie nerwowo-mięśniowe.
Mam czelendż do końca października - Helen. Na razie podciągam się statycznie 4-5 razy, ćwiczę 18kg kettlem, i uczę się kippingu - czyli technicznego podciągania - i tu wychodzi jakie mam słabe mięśnie brzucha i bioder.. Jest co robić.
https://www.youtube.com/watch?v=-Y4_0QtOTv4