Inov-8 Terraultra 270G
– but, który łączy z Ziemią.
W Inov-8 Terraultra 270G przebiegałam
całą zimę. Od 26.11, kiedy dokonałam zakupu w sklepie napieraj.pl, okazało się,
że… - nie mam innych butów na trening.
Pomimo obecności kilku..nastu, …dziestu innych par w szafie. A, że Inov-8 to
mój ulubiony typ buta, toteż je już trochę znam. I szczerze – to ta recenzja
będzie bardzo bałwo- tfu, terro-chwalcza.
Lubię buty nisko zawieszone, tak,
żeby dobrze czuć grunt pod stopą, but musi pozwolić mojej stopie się dostosować
do nierówności podłoża. Terraultra 270G dają to poczucie – stabilności poprzez
współdziałanie całego układu mięśniowo-szkieletowego. Ich poprzednik, model
260, który tylko przymierzałam, był sztywniejszy, nie współgrający ze stopą. Pomimo tej możliwości „czytania”
podłoża, 270 nie nadwyręża stóp, całego ich skomplikowanego układu małych
mięśni i więzadeł, wiem, że tak kamienisty bieg jak zeszłoroczny Chudy, w tych
butach nie zmasakruje mi stóp. Terraultra są po prostu wygodne. Lecz nie odcinają
cię grubością amortyzacji od ziemi jak Hoka, ale też jak na inov-8 ma tej
pianki całkiem sporo – 12mm! Wygoda uderzenia w podłoże nie osłabia dynamiki
odbicia – to but dla koneserów biegania ze śródstopia, uderzasz stopą o miękkie
czy twarde i od razu masz zwrot energii. Biegałam w nich po leśnych ścieżkach,
asfaltach, kostce Bauma, pokrytych miękkim mchem „off roadach”, ubitych
szutrówkach, śliskich gołoborzach, szorstkich granitach i błotnych koleinach po
wycince drzew (dzięki @Lasy Państwowe za niszczenie szlaków!) – but wszędzie
się nadawał. Bieżnik z grafenu nawet jeszcze nie stracił kropkowanej faktury na
„ząbkach”. Oczywiście, w mazistym błocie, gdzie nawet sarny się ślizgają i
Terraultra się ślizgały, ale nie nabierały błota w podeszwę. Gdyby więc powstał
jeszcze taki model, tylko z bieżnikiem z 8 mm kołkami… ach, to byłby Święty
Graal obuwia trailowego. Na śniegu trzymają się mocno, nawet na oblodzonych
ścieżkach tegorocznej odwilży dawały radę przekłusować a nie przechodzić do
marszu.
Mamy zerowy drop, czyli żadnego
wymuszacza biegania z pięty, stopa pracuje równo z podłożem, sprężyście od
śródstopia opadasz całą stopą i odbijasz się energią rozcięgna. Odbicie jest
miękkie, nie jak z drewnianej listewki, co jest częste w butach asfaltowych,
być może dlatego, że Terraultra 270G nie ma tzw. rockplate czyli plastikowej
wstawki w podeszwie chroniącej przed wrażeniami
z wbijających się kamieni na pełnym pędzie zbiegu. Jednak grafenowy bieżnik i ilość obecnej
pianki skutecznie tym wrażeniom przeciwdziałają.
Cholewka z drobnej siateczki, tkana
jakby dwustronnie, od wewnątrz gładsza i dająca wrażenie podszewki, od zewnątrz
wzmacniana grubszą nicią a la plaster miodu. Zmechacił mi się tylko fragment od
wewnętrznej strony podczas biegania w zmrożonym śniegu, nic jeszcze (prawie 3
miesiące codziennego biegania) nie wykazuje chęci do pękania, Sztywniejsze
nieco tylko niż siatka, kevlarowe wzmocnienia cholewki są na tyle elastyczne,
że współgrają z całym materiałem nie stanowiąc elementu generującego napięcia a
tym samym szybkie pęknięcia.
Język jest częściowo wszyty, dzięki
czemu utrudnia wpadanie śniegu czy piasku do środka buta. Ciekawa jest wkładka
z miękkiej pianki, inna od znanych mi do tej pory modeli Inov-8, z miękkiej
pianki o gruzełkowatej strukturze – dająca dodatkową amortyzację i
elastyczność.
No i szerokość cholewki – idealna,
dająca przestrzeń palcom i pozwalająca im swobodnie pracować przy odbiciu ale i
nie tak duża, że się człowiek boi czy
odnajdzie swoje palce. Przód porządnie oblany kevlarowym wzmocnieniem, którego
wygląd daje poczucie bezpieczeństwa nawet przy ewentualnej czynności kopania
się z koniem.
Niestety, poza ceną, nie znajduję wad
w Inov-8 Terraultra 270G. I chyba przy nadarzającej się okazji kupię jeszcze
kilka par na zapas, bo każde następne ulepszanie tego modelu może się okazać
jego pogorszeniem. Ale obym była złym prorokiem;)