sobota, 4 sierpnia 2012

100 metrów i inni

Wkurzona na niemogącą się zdecydować chorobę, położyłam się do łózka i korzystam z internetowych możliwości oglądania zawodów olimpijskich.
Triatlon kobiet - pechowy zakręt w okolicach Buckingham Palace kładł zawodniczki pokotem. Opony ślizgały się po nawierzchni jak po lodzie, kamerzyści z lubością filmowali potem otarcia na plecach Brazylijki, która przez wypadek wypadła z grupy liderek. Taka przygoda spotkała też Marię Cześnik - czołową polską triatlonistkę. Pamiętam ją z Biegu Zoo w 2010, który wygrała z palcem w nosie. Ale halo, halo, tu Londyn - z 24 pozycji znalazła się na 38ej, i mimo, że potem goniła, to niestety..poza 1-szą dwudziestką. Jerzyk utrzymująca się w drugiej grupie też tam została. Po raz pierwszy oglądałam triatlon i jestem pełna szacunku dla wysiłku, jaki był udziałem tych kobiet. Lucy Hall - ruda Brytyjka z warkoczami, która prowadziła podczas 1.5km pływania i pierwsze okrążenia na rowerze - podczas biegu już samotnie goniła grupę liderek ciężko dysząc.. Kanadyjka, która ze łzami w oczach wtuliła się w kogoś z kibiców, płakała uczepiona szyi mężczyzny, który coś jej mówił do ucha. Czy to był znajomy, czy nie.., ważne, że usłyszała coś, co jej pozwoliło znaleźć siły i ukończyć bieg. Gdy dobiegała do mety jako ostatnia, trudno było jej się powstrzymać od płaczu. Ze wstydem minęła bramkę.
Gdzieś trafiłam na bieg 3000m z przeszkodami - chudziutka Chilijka wyglądała jakby to był jej bieg o wszystko - i przewróciła się, spadła z toru, niestety nie wiem czy udało jej się odzyskać czas.
Bieg na 100 m mężczyzn - budzi największe emocje, TVP będzie transmitować, choć żaden Polak się nie zakwalifikował do finału - ale to bieg o granice ludzkiej wytrzymałości. Emocje, które sięgają początku olimpiad i samych biegów, mamy je takie same jak mieli lata temu Grecy, Babilończycy, oglądający zawody swoich atletów - kto będzie najszybszym człowiekiem? W naszej wiosce globalnej to już jest pytanie - kto będzie najszybszym człowiekiem na Ziemi? A odpowiedź tworzy ogromna machina medialno-farmaceutyczno-marketingowo-inżynierska. A nie Człowiek. Czy możliwe, aby, gdzieś w fińskich lasach, na afrykańskim asfalcie był szybszy człowiek od napompowanego wszystkim-co-niemożliwe-do-wykrycia Bolta, Blake'a? Szybszy, dzięki sile skurczu swoich mięśni, elastyczności więzadeł i pojemności płuc? Jacy niewymiarowi się wydają zawodnicy z Japonii, Polski czy mniej bogatych krajów stojący w blokach obok tych gigantów. I wcale, wcale dający sobie radę. Ale jednak, setne sekundy decydują. Na wykładzie z fizjoterapii usłyszeliśmy w pierwszych słowach przedstawiającego się nam wykładowcy - "wszyscy biorą, rzecz w tym by brać tak, aby nie wpaść i ja się tym też zajmuję". To tak na rozwianie złudzeń. Opowieści znajomej trenerki, która ma za sobą karierę sprinterską - o koleżankach, które przed ważnymi zawodami zachodziły w ciążę, bo wtedy poprawiają się fizyczne parametry i to hormony tworzą taki "naturalny" doping,   o tych, którym głos się zmieniał od branego szajsu - bo wyjazdy za granicę, bo splendor.. Kiedyś w Magazynie Gazety Wyb. był artykuł o dawnych mistrzach NRD - jak wyglądają, jak żyją, jak się leczą.. Ciekawa jestem obecnych mistrzów za 30-40 lat. Pistorius będzie w lepszej kondycji.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz